WPIS NA BLOKU (FRAGMENTY)

wtorek, 30 października 2012

...


wędrówka na połowie czasu



chcąc
nie chcąc hyc
w głębi ciemnego
znalazłem się lasu

gnębi dybuk dybie
za szalik łapie
ziąb wnika w ciała
wnet wnyki liryka a
literacja
!
na zdrowie
nie całkiem
tu
zimne kraje
nadaje silva rerum
okruszki morfemy
tropy trupki całe
pewnie rozrzucone
rozdziobią kruki
białe i wrony
to
tylko tyle nim
słowa przeżuję
rozchylę i zwiążę
rozwiązły
język

w bucie uwiera
buta bunt
w butonierce
w dupie mieć
w dupie
tak
idę ja
ty idziesz
on ona ono
idzie my

z poezją

to jestem na nie
do wiary
czasem po imieniu
po piórze pospołu
przy słoty stole
o zachowaniu się
bon ton moty
puszczę
ale
ogólnie nie ufam
taki motyw
wiesz
wiersz to pozera
maniera w menażce
przejada się zjada
ogon własny pożera
ten
burek ouroboros
szczeka po podwórkach
radośnie dzieci sikają
kwiat leci
fiut
upadł

(będzie na dźwięk
nie że brzydko)

a co jeśli
nas oszukali
na szali położyli
słowo
i się nie ima
wers z literą kłóci
szpak i wspak
sensu nie ma
za grosz prawdy
w gębie
co jeśli nas oszukali
gdy po słowie
dreszcz ma przejść
nie idzie
jak trzeba jak wojak
jak miłość jak nasi
chłopcy w kanałach
woli
czy nie woli
sz
cicho
na językach się mamy
nawzajem w niewoli
w klatce
z gładkiej głoski
co jeśli nas oszukali
gdy świat był jeszcze mały
w proszku oranżady
cały
co jeśli nas oszukali
gdy jeszcze przed szkołami
petarda była bogiem
chłopcy w piłkę grali
co jeśli nas oszukali
i
bóg umarł
bóg wybuchł
woźny przegonił
zostały pagony
wyrazów
z wojen na patyki 
kikuty
sam na sam
język w ustach
co mieli
mleć musi
co
jeśli nas oszukali

ćwierkają wróbelki od samego rana




zaśpiew: szła dzieweczka



niedziela, 21 października 2012

ćwir piekielny


diaboliadka



terrorysta
on patrzy oczami zmarłych
poetów i kotów

tam
już sam wiesz gdzie
miłosz gra w czerwie
lecz przegrywa fajkę
kurzy mruży mruczy

system z hadesu operuje
bibułą owija starą bułę
trochę
będzie piekło
mówi

nie oglądaj się synku
stój jak słup soli
mama nie pozwoli
świebodzińską mocą
świętojańską nocą
okręci bawełną
kokon skończy
wstążką

już nie oddychasz jak dawniej
skowronku cioranku
emilku coraz to ciężej
na szybkę dychasz
patrzysz
jakie to piękne słońca
zaćmienie przydymił ustrój
jeden z drugim
o rozstrój przyprawił
przypieprzył

nie spluń nie odpukaj
pod drabiną przejdź
no pasaran pokaż
jaki z ciebie mocarz powalcz
w powstaniu przynajmniej
hejtuj wszystkie posty

kusi cię patykiem co by
po ogrodzeniu rajskim
malowanym świeżo
napszczyć

baraszkować z muchami tu
i ówdzie
spokój nieść między
braćmi zatkniętymi na kije
ostro

opisz te dramaty te niepokoje
wychowanka toplessa
wydepiluj klatę
z problemów pierwszego świata

segreguj skup sprzedaj
na skupie siebie a potem
się spisz na medal
na straty
              jak wolisz
kapujesz
powoli skapuje
spada z pióra sadło
liter pseudo-

dionizy dionizjów
nową angelologię
spiskuje która uratuje i/lub
porachuje arcychujów
wszystkich a nawet archa

gdynia
stamtąd statkami przypływa zło
siada tedy mruga i czeka
w mroku chce dybie odcina 
światło w lodówce

jedyne co pewne
na tym najlepszym
z możliwych  światów



ktokolwiek widział, ktokolwiek wie







wtorek, 9 października 2012

kawa czy herbata



kawa czy herbata




pytają  się dziatki wnet filozofa
na co rozlewa się wrzątek codzienny
z rana zalany jeszcze wczorajszy
w plamy zaplami obrusy makatki
rozpłynie się w mapy
ozdobi wrzask matki

a jak to a po co a dokąd
ladaco na tacę mataczy
na anioł
               pański ksiądz
tuzin pączków zje ot tak
poczeka psycholożka
na wywiad o gender i
strachu przed

tu przerwał
lecz pilot trzymał

klatka po klatce wspinał się
wspina
opar koci z piwnic
to zima sunie burą suką
buka
dzieciaki zamyka w saunie i parzy
patrzy jak puchną im muminy
z gorąca
ryjki paszczaki migotki

wszystkie były kurwy

lecz czemu tu mizoginić
pod ladą rączką szpetną
skoro już nie pierwszy liść
nie ostatniej jesieni spada
za oknem pamiętaj wnuku
honor, orzeł, ogłada

książki owady owszem
do czasu
i długie nocne rodaków ryja darcie
pod oknami na ławkach

marcuje się naród obrzuca
wekami na drogę
z krzyżykiem inwektywa
metanol draże całus w jezuska

wystaw stópkę gnoju
popraw bluzę fubu

bądź wierny idź

Dziób polifoniczny: Bachtintin





MICHAIŁ MICHAJŁOWICZ BACHTINTIN